Iskierka serca w umarłym Świecie

Opis forum


#1 2009-09-01 18:21:02

Ahrimann

Administrator

Zarejestrowany: 2009-08-31
Posty: 6
Punktów :   

Prolog

Mały zapewne jedenastoletni chłopiec podbiegł do burty i spojrzał na morze wokoło i zarys Veny, stolicy wysokich elfów, zachwycał sie falami i kopułami świetlistego miasta. Słońce zachodziło i chłopczyk nie mógł sobie odmówić ostatniego skrzyżowania spojrzeń z życiodajną gwiazdą, jego wrażliwe na ostre światło oczy teraz patrzyły niezmrużone na ciemniejący horyzont i gasnące słońce. "Piękny widok" pomyślał mroczny elf nie przestając patrzeć. Statek plynął z Veny do portu w Ignis i wiózł na swoim pokładzie kilku magów którzy przybyli do miasta elfów na kolegium magii i zasad odnośnie jej używania.
-Ahri nie wychylaj się bo wypadniesz- powiedział czarownik siedzący niedaleko na ławce i czytający książke
-Dobrze tato- odkrzyknął chlopiec po czym wychylił się jeszcze bardziej. Pośliznął się i juz miał wypaść za burtę keidy pochwyciła go niewidzialna siła, Ahri zakrył twarz dłońmi i krzyknął myśląc że za chwile spadnie lecz po chwili zobaczył że wisi zawieszony jakby złapany niewidzialną ręką, Ojciec podszedł do burty nie puszczając syna i rzekł:
-Mógłbym dać Ci nauczkę raz na zawsze ale musielibysmy zatrzymać statek i Cię wyłowić dzieciaku więc tymr razem Ci daruje.. albo nie. Mag rozluźnił reke i chłopiec krzyknął znowu gdy zaczął spadać, zawisł ponownie pół metra nad wodą i zaczął powoli szybować w górę aż przekroczył burtę statku i wylądował na pokładzie. Oddychał ciężko i patrzyl krzywo na ojca zły ,że tak sie z nim bawi "kim ja jestem? szmacianą lalką" pomyślał, "nie, jesteś moim synem i masz mnie słuchać". Ahri drgnął słysząc myśl i spojrzał na ojca który uśmiechnął się szeroko i potargał syna za długie czarne włosy.
-Przecież wiesz że nie pozwoliłbym Ci spaść, żałuj że nie widziałeś swojej miny smyku. Elf zaczął się śmiać a na twarzy Ahriego wykwitł nieco zmieszany uśmiech. Zabawę przerwał im inny mroczny elf który wychynął z kabiny i podszedł szybkim krokiem do ojca i syna.
-Sagocie, kapitan obawia sie sztormu ale ja wyczuwam coś gorszego, mozliwe że w nocy czeka nas niemiła niespodzianka. Uśmiech znikł z twarzy Maga i rzekł
-Obyś tym razem sie mylił Zaorishu, dość mamy problemów, Elfy nie popieraja naszej dziedziny magii. Uważają ja za profanację many naszego świata, na kolegium o mało nie doszło do rozlewu krwii, lord Pluion zaciekle kłócił się z baronem Edwinem i smoczym lordem Kishem. U tego ostatniego widziałem juz oznaki smoczej zmiany, całe szczęscie król Veny rozdzielił ich zanim rzucili sie sobie do gardeł. Jednak samo spotkanie możemy uznać za porażke i znak że ani ludzie ani dekani nie są nam przyjaciółmi ani nawet sojusznikami. Nie mówiąc o wysokich elfach.
Zaorish uśmiechnął się złośliwie i powiedział:
-Nie byłem zaproszony na tą narade ale rozmawiałem z kapłanami Marei i znam ich nastawienie odnośnie naszych "metod". Jednak nie o nich sie martwie...Zastanawia mnie czy nasi rybi przyjaciele nie wysłali za nami jednego ze swoich podwodnych sług.
Sagoth zaniepokoił się
-To wody elfów, nie ośmielą się nas zaatakować chociaż po tych gadach mozna się spodziewać wielu rzeczy
Zaorish spojrzał na wodę
-I tak odczuwam niepokój, coś na nas czeka i boje się że nie doplyniemy do domu. Powiedział Zao po czym wrócił do kabiny.
Sagoth patrzyl na niego a następnie spojrzał na syna.
-Ahri nie przejmuj się tym co on powiedział, te jego przeczucia rzadko się spelniają. Właściwie to nikt poza nim nie potwierdził czy sie sprawdzają czy to tylko bełkot.
Ahri spojrzał ciekawskim wzrokiem na wodę a zmrok opanowal cały nieboskłon.
-Chodźmy do środka Synku. Chlopiec kiwnął tylko glową i poszedł za ojcem. Weszli do korytarza statku rozświetlonego świecami, jak przystalo na elficki statek okna w  były bogato zdobione i teraz wpuszczały do środka promienie księzyca rozpraszane  następnie przez światło świec. Szli tak obaj aż do swojej kabiny w której stały dwa łóżka. Ahri szybko wskoczył na swoje i położył sie na plecach patrząc na piękny obraz na suficie przedstawiający zlotowłosą kapłankę Marei pośród demonów które uciekały rpzed bijącym od niej blaskiem. "Piękna" pomyślał.
-Synu, zostań tu, pójdę do kantyny i polecę służacym przynieść Ci kolację, porozmawiam z kapitanem i moimi braćmi. Sagoth założył ciężki zdobiony świecącymi inkantacjami płasz, zapiął go i wyszedł.
"Jestem glodny ale to elfickie jedzenie jest nie do zniesienia, mam ochote na smażonego Akepiona" W następnej chwili statek przechylił się a Ahri usłyszał przerażliwy trzask desek. Spadł z łóżka razem z pościelą ale wstał po chwili i wybiegł na korytarz i pobiegł do kantyny, od strony pokładu dobiegały go krzyki załogi w które następnie wdarł sie z wielka siłą znajomy ryk. Chłopiec pobiegł najszybciej jak mół szukając ojca, zatrzymał sie przed drzwiami i otworzył je, pomieszczenie gdzie zwykle bylo pelno ludzi całkowicie opustoszało, wszędzie walały się przewrócone stołki i butelki z elfickim winem. Ahri poczuł ciarki na plecach "musze znaleść ojca" pomyslał i skierował sie na pokład "jeśli doszło do walki z dekanami to na pewno tam będzie". Chlopiec pchnął drzwi i wyszedł na główny pokłan na którym zapanował chaos, elfy walczyły z dwunogimi smokami, pokład ścielily brutalnie rozerwane ciała bezbronnej zalogi a smoki atakowały z wielką furią tych którzy ejszcze żyli. Jeden z nich zobaczył chłopca i rzucił się na niego biegnąc szybko, jego niebieskie łuski połyskiwały w księżycowym świetle a czerwone oczy paliła rządza krwi. Skoczył wyciągajc ostre jak brzytwa pazury w strone chlopca ale kiedy dzieliło go od niego nie więcej jak pół metra został usderzony lancą świetlistej energii która uderzyła go z góry i wbiła pod pokład przebijając deski. Ahri patrzył na dziure w pokładzie, krzyki zdawały sie cichnąć. Po chwili ujrzał przed sobą znajomą mu doskonale postać
Sagoth szarpał i krzyczał do syna by uciekał do środka ale chlopiec stał jakby w letargu nie mogąc odpowiedziec ani sie ruszyć. Czarownik wstał i obrócił sie plecami do syna zasłaniając go rpzed atakami, smoki dokończyły rzezi załogi i powoli zaczęły zbliżać się do Dwóch mrocznych elfów  "gdzie jest do cholery Zaorish, czyżby zginął? to niemożliwe "pomyślał Sagoth.
Dekani zbliżali sie a Mag spojrzał na syna
Ahri obudź się! krzyknął i chlasnął syna pazurem po policzku żłobiac w nim płytka blizne, chlopiec jęknął i spojrzał na ojca
-Tato?
-niestety, tym razem Zao się nie mylił. Powiedział ojciec -uciekaj stąd, zabiję ich wszystkich ale obawiam się że pokład tego nie wytrzyma, no juz wynoś sie stąd!
Smoki byly coraz bliżej, Ahri spoglądał na nie i na ojca w wahaniu, po chwili odrócił sie i pobiegł w stronę dziobu. Kiedy jego szybkie kroki ucichły Sagoth spojrzał na swoich wrogów i uśmiechnął sie szyderczo, zacisnął rękę w pięśc która zaczęła pulsować magiczną energią, smoki rzuciły sie wszystkie naraz by uśmiercic ostatniego z żywych mrocznych elfów ale Mag uderzył pięścią w pokład. Fale magicznej energi przeszyły dekanów odrzucając ich i wyrzucając niektorych za burtę ale użycie tak silnego czaru zatrzęsło statkiem, trzaski desek dobiegały zewsząd ale mag nie przejmując się nimi zrobił krok naprzód i uderzył poraz drugi. Ahri wybiegł na dziób statku kiedy dogoniła go fala uderzeniowa powodując łamanie się desek, stanął już na samym przedzie statku i wtedy druga fala uderzeniowa sprawiła że statek rozpadł sie na setki fragmentów w jednej chwili. Ahri wpadł z pluskiem do wody, szybko jednak wypłynął i chwycił jednego z fragmentów statku. Kiedy złapał sie go mocno świat zawirował i pociemniał jeszcze bardziej, fale poniosly go w strone lądu daleko od miejsca ataku w końcu wyrzucając chłopca na piaszczystą plażę.

Offline

 

#2 2009-09-02 00:41:21

Yriane

Moderator

Zarejestrowany: 2009-08-31
Posty: 5
Punktów :   

Re: Prolog

Biegła szybko przed siebie, odrzucając gałęzie złotorośli  raniące jej ramiona.
–„Jeszcze troszkę, jeszcze troszkę już go prawie mam !” ,
- krzyknęła w myślach, biegnąc ile tchu w piersi przez gąszcz Ciemnego Lasu,
którego czarna otchłań wydawała się nie mieć końca.
Majestatyczne drzewa zdawały się utrudniać jej pościg,
chroniąc tajemnicę Ciemnego Lasu .Lecz ona zwinnie przeskakiwała korzenie drzew,
pełzające niczym węże pod jej małymi stópkami. Zatrzymała się gwałtownie przy jednym z drzew,
zastygając w bezruchu. Małą rączką odgarnęła z czoła złote pasmo włosów.
Jej duże bursztynowe oczy wyrażały zachwyt.Przez mieniące się liście
blaskiem tysiąca maleńkich świetlików, ujrzała jego świetlistą sylwetkę.
Stał piękny i dumny, niczym wyrzeźbiony grecki posąg.
Jego magiczny blask, rozświetlał konary drzew.
Pragnienie dotknięcia tego wspaniałego mitycznego zwierzęcia,
było dla niej spełnieniem dziecięcych marzeń. Patrzyła nie niego z zachwytem, podziwiając
złotą długą grzywę , spływającą łagodnie wzdłuż szyi. Dziewczynka delikatnym ruchem,
zrobiła krok w stronę jednorożca. Zwierzę wyczuwszy jej obecność, potrząsnęło grzywą,
z której wypłynęło stadko maleńkich elfików, które zbliżały się wprost do niej. Ich blask
był zabójczy dla każdego, kto nie władał zaklęciem magicznej tarczy.

-„Straż Jednorożca” -  szepnęła, osłaniając oczy dłońmi. I już traciła przytomność od
ich rażącego blasku, kiedy jakaś gwałtowna siła  uniosła ją w górę. Ciało dziewczynki
przeszył parzący prąd. Poczuła jak  z szybkością światła przemieszcza się przez
magiczne kręgi nieznanej energii, które rzucały jej małym ciałkiem. Jej ciało wirowało
w świetlistej otchłani. Po chwili już nic nie czuła lewitując bezwładnie w przestrzeni.

- Dziecko moje ,Yrianko, obudź się. –

Mała elfka  otworzyła oczy.
Nad jej twarzą nachylała się piękna złotowłosa kapłanka Marei
- Elereya. Jej zatroskane oblicze usmiechało się do niej.
–„Ach te kamienie teleportacyjne wciąż jeszcze nie tak doskonałe”

- Mamo widziałam go - wyszeptała mała Elfka
- kogo? Dziecko moje, kogo widziałaś? –
-Jednorożca- Dziewczynka uniosła głowę, rozglądając się bezradnie po komnacie.
-Jak się tu znalazłam?-
-Yrianko, musiałam Cię przywołać poprzez teleport. Tyle razy prosiłam, abyś nie chodziła
  Do Ciemnego Lasu. Aby dotknąć jednorożca musisz posiąść wiedzę magiczną. Mogłaś
  zginąć- Matka pogładziła potargane włosy dziewczynki.
-Śpij teraz, musisz odpocząć – Elereya, poprawiła poduszkę pod głową dziewczynki.
  Zdmuchnęła świecę w mosiężnym lichtarzu. Dziewczynka zamknęła oczy nasłuchując
  oddalające się kroki matki. Gdy całkiem ucichły, ześlizgnęła się z wielkiego łoża,
  zeskakując bosymi stópkami na posadzkę. Cicho zakradła się do rzeźbionych drewnianych
  drzwi. Wymknęła się na korytarz. Mijała kolejne olbrzymie drzwi z mosiężnymi klamkami
  w kształcie smoczych głów. Zatrzymawszy się przed  ostatnimi z nich, pomyślała –
  - „To tutaj,  zakazana komnata Mistrza magii Valdoriusa” -
   
Godzinę później w półmroku przebiegła do głównej bramy, przy której
ospale przemieszczały się postacie Elfów w lśniących zbrojach. Z bezpiecznej odległości
różdżką  zatoczyła świetlisty krąg w powietrzu, szepcąc zaklęcie, którego nauczyła
się pośpiesznie z księgi Valdoriusa. W jednej sekundzie pogrążeni we śnie strażnicy
osunęli się na ziemię. 

Biegła purpurową równiną, a jej długie, jasne pasma włosów czesał podmuch wiatru.
W jej małej główce kołatała jedna myśl – „Muszę zdobyć  ziarenka magicznego piasku.
Stworzę miksturę potrzebną do oswojenia Białego Jednorożca”
-Wiem gdzie znajdę ten magiczny piasek- szepnęła, śledząc  połyskujące w oddali
fale morskie. Przeskakując bosymi stopami ostre kawałki kamyków, biegła szczęśliwa wzdłuż
plaży. Nagle w zdumieniu zobaczyła  ludzką sylwetkę leżącą nieruchomo na piasku.
Podeszła ostrożnie. Przed Elfka, leżał mały chłopiec. Nachyliła się nad nim, jednocześnie
podpierając się różdżką mistrza Valdoriusa. Dotknęła małą rączką jego policzka.
– Kim on jest, skąd się tu wziął ?-  myśli kłębiły się w jej małej główce.
- Obudź się ! – szarpnęła nieprzytomnego chłopca za ramię.
Nie zareagował. Jego głowa bezwładnie oparła się policzkiem o piasek.
- „wiem, znam przecież zaklęcie przywracania świadomości” –
Stanęła blisko chłopca, wypowiadając zaklęcie… Ale w tej samej sekundzie
zrozumiała jaki straszny błąd popełniła, lecz  było już za późno .Czar zaczął działać
z nieubłaganą siłą.. Smuga oślepiającego wirującego światła otoczyła oboje dzieci.
Dziewczynka osunęła się na piasek upadając obok wciąż nieprzytomnego chłopca.
Czuła jak jej ciało staje się lekkie i bezwładne. Wszystko wokół zawirowało i pociemniało……..
Ostatnią jej myślą było –„Ach ,to nie to zaklęcie, wybacz mi, ten czar przeniesie nas do…………. ”-

Offline

 

#3 2009-09-03 00:12:40

Ahrimann

Administrator

Zarejestrowany: 2009-08-31
Posty: 6
Punktów :   

Re: Prolog

...zanim dokończyła zdanie światło znikło a wraz z nim dwójka dzieci. Mistrz Valdorius obudził się czując że ktoś użył magii Bindstonu, założył lekki sięgający do ziemi biały płaszcz, wyszedł ze swojej wieży i ruszył w stronę bramy mijając po drodze strażników którzy spokojnie przechadzali sie po ulicach.  Elf poczuł zawirowania energii i szybkim krokiem udał się do bindstonu. Zatrzymał sie widząc uśpione straże, zmrużył oczy i zaklął, po chwili zaczął szeptać słowa zaklęcia. Kiedy zakręcił ręką otoczyła go bariera, ledwo połyskująca w świetle księżyca i latarni. Wyszedł ostrożnie patrząc na kamień unoszący sie w powietrzu i dostrzegł dwa leżące pod nim małe ciałka. "Dzieci?" pomyślał i zszedł drogą rozglądając się bacznie. Pochylił się i dostrzegł swoją laskę, klejnot był wyblakły i pojawiło sie na nim pęknięcie. Kapłan zazgrzytał zebami i spojrzał na nieprzytomne dzieci. Obrócił oboje łapiąc je za ramiona.
- Yriane?córka Elereii mogłem się tego spodziewać, rano przekona się co znaczy mnie okradać. Na swoje szczęście nie jest ranna ale nagła teleportacja chyba ją ogłuszyła. Niech tylko jej matka się dowie. Valdorius pokręcił głową i spojrzał na drugie dziecko- mroczny elf tutaj? jeszcze dziecko na dodatek, skąd on sie tu wziął? przecież wszystkie mroczne elfy odpłynęły statkiem zaraz po zakończeniu naszego kolegium. jego ubranie, wygląda na to że wyrzucilo go morze. Valdorius przyłożyl reke do czoła chłopca i wyszeptał zaklęcie, dłoń elfa rozjaśniała i delikatne światło rozlało się po ciele Ahriego. Młody mroczny elf zakrztusił się i powoli otworzył oczy. Zobaczył nad sobą smukłą twarz elfa otoczoną dlugimi jasnymi włosami i wyszeptał
-Tato?
-Nie nie wiem gdzie jest twój ojciec mały przybłędo- powiedział kapłan patrząc w oczy chłopca- jak się nazywasz chłopcze?
-Ahri... Ahrimann syn Sagotha z Monttu, wybełkotał dzieciak. obrócił głowę i zobaczył że ktoś obok niego leży, śliczna mała zlotowłosa elfka.
-Skąd się tu wziąłeś mały?
-Nie wiem panie, pamiętam jedynie że nasz statek napadły dwunogie smoki. Potem było już ciemno. Chłopiec podniósł się i spróbował wstać, zatoczył się, ale ustał na nogach. Ciemne proste ubranie miał całe w piasku, otrzepał się i spojrzał znowu na elfa.
-Pójdziesz ze mna ...Ahri, nie możesz tutaj zostać, tylko gdzie my Cię przenocujemy?Mistrz spojrzał na nieprzytomną elfkę i usmiechnął się- chyba już wiem, oczywiście jej matka nie będzie zachwycona kiedy sie dowie co zaszło ale poprosze ją by się jakiś czas tobą zajęła. Po tych słowach wziął Yriane na ręce
-Weź mój kostur smyku
Ahri kiwnął głową i wziął laskę, patrzył na jej bogate zdobienia, ozdobną głownię z wpasowanym między jakby korzenie klejnotem, teraz pekniętym i bez życia.
-Panie, kamień jest uszkodzony- powiedział-to znak ashkelen prawda?Elf przystanął i spojrzał ciekawie na chłopca
-Sporo wiesz, więc pewnie wiadomo ci także jak trudno stworzyć tak czysty kryształ i idealnie wpasować go w kostur. Ten zlotowłosy urwis zużył całą energię kamienia na jeden czar- powiedział kręcąc głową, gdyby nie uganiała się tak za jednorożcami nie byloby tylu problemów. Weszli spowrotem do miasta i Ahri spojrzał na śpiących strażników.
-A co z nimi panie?
-Nic im nie będzie mały, śpią sobie w najlepsze. Choćbys trafił któregoś kamieniem w głowę to i tak nie obudzi się przed świtem, chodźmy, późno już.Nagle dziewczynka otworzyła oczy i poruszyła się.
-Mistrzu Valdoriusie? Ahri wychwycił delikatny melodyjny szept
-Idziemy do twojej matki urwisie, powinnas juz dawno spać. Ahri szedł za nimi i oglądał się na lekkie jakby wyrzeźbione z marmuru domy elfów, zdobione metalowe latarnie oświetlały jasną brukowaną drogę. Kiedy tak patrzył pomyślał o ojcu."Wróci po mnie, jestem tego pewien, nie zostawiłby mnie w ten sposób"
-Jesteśmy, hej przybłędo podejdź no tutaj a ty Yrianko możesz już stanąć na własnych nogach.
"Yrianka? ładne imie, Yria?, Yrcia? hmmm" zamyślił sie Ahri , podszedł bezwolnie i stanął przed elfem. Valdorius zastukał w drewniane drzwi które odpowiedziały dźwięcznie niemalże melodyjnie. Chwilę tak stali aż w oknie pojawiło sie słabe światełko i drzwi powoli sie otworzyły...

Offline

 

#4 2009-09-03 17:12:03

Yriane

Moderator

Zarejestrowany: 2009-08-31
Posty: 5
Punktów :   

Re: Prolog

Dźwięk kołatki odbił się echem po kamiennym bruku miasta Elfów. Wysokie rzeźbione  drzwi, zwieńczone ostrym łukiem ustąpiły pod naporem dłoni Mistrza Valdoriusa.
- eh, otwarte – mruknął  pod nosem – nasz mały urwis sprytnie się nam wymknął –
Spojrzał na małą Yriane, która przecierała piąstkami senne oczy.   
- Proszę moi mili, wchodźcie -  Dzieci posłusznie weszły do wnętrza korytarza,
którym z naprzeciwka biegła smukła, wysoka kobieta  odziana w jasną szatę.
-  Mistrzu Valdoriusie a co tu się dzieje ? – urwawszy w pół zdania, przystanęła zaskoczona
widokiem dwójki dzieci.
- Witaj droga Elereyo, o to spytaj proszę te dwa małe smyki. Na mnie już czas I tak mam mnóstwo roboty z doprowadzeniem kryształu laski do pierwotnego stanu.


Okno komnaty wypełniło się światłem. Złote promienie słońca rozświetlały
misternie wykonany witraż bogato zdobiony elfickim ornamentem.             
Mała elfka w półśnie przeciągnęła się, odrzucając małe ramiona na poduszkę.
Promień słońca rozświetlił jej dziecięcą buzię. Powoli otworzyła oczy, przed którymi
zamajaczył obraz wczorajszych zdarzeń. – Przed oczami zawirował niewyraźny widok zagniewanej twarzy Mistrza Valdoriusa. „Ale zaraz..” – przypomniała sobie-„tam był ktoś jeszcze…”- Jak w kalejdoskopie obrazy zdarzeń przeskakiwały w jej młodym umyśle. „Ciemny Las, Jednorożec, plaża i ten chłopiec, kimże on był ?Ahri, Ahri, Ahrimann…”dźwięk wymawianego imienia przywołał obraz twarzy chłopca o czarnych długich włosach. Odrzucając narzutę, zerwała się z posłania wybiegając na środek komnaty.
W kącie pomieszczenia stała inkrustowana toaletka, z misą pełną świeżej wody.
Obmyła czym prędzej twarzyczkę .Usłyszawszy kobiece kroki w korytarzu, pośpiesznie
ubrała się w jasną sukienkę, leżącą na poręczy fotela. Podbiegła do drzwi, szarpnąwszy rzeźbioną klamkę.
– ach zamknięte! – Zrozpaczona podbiegła do okna tarasu. Przecisnęła się na zewnątrz
przez balustradę, przytrzymując się pnącza winorośli. Małymi kroczkami przeszła do następnego okna z małymi kolumienkami. Nagle usłyszała trzask łamanej gałęzi i jej wiotkie ciało bezwładnie zawisło w powietrzu. Kurczowo trzymając się balustrady okna poczuła jak czyjeś dłonie wciągają ją do środka pomieszczenia. Podniosła główkę do góry a jej wzrok spotkał się ze wzrokiem małego mrocznego elfa.
Chłopiec z całych sił trzymał ją za ramiona, upadając razem z elfką na posadzkę komnaty.
-  Nic ci nie jest ? - Ahri wstał otrzepując ciemne ubranie.
- To ty mnie wczoraj teleportowałaś do tego miasta Elfów? – marszcząc ciemne łuki brwi spojrzał na nią ciekawie.
- Tak ja, ale ja nie chciałam …… chciałam użyć innego czaru, ja….  –  Speszona wzrokiem chłopca rozejrzała się niepewnie po komnacie.
Ahri obserwował małą elfkę a jego wzrok przykuł uwagę wiszący na szyi dziewczynki
mieniący się medalion.
- Co to za talizman ?
- To talizman ognistego smoka - wyszeptała, jakby to była największa tajemnica w elfickim świecie. Dziewczynka w milczeniu delikatnym ruchem palców przekręciła misternie rzeźbione wieczko medalionu , które powoli uchyliło się. W środku zaiskrzył się blaskiem mieniący się złoty proszek. Uśmiechnęła się tajemniczo i zbliżywszy talizman do twarzy chłopca, dmuchnęła delikatnie w złoty pyłek.
- Co robisz !?- krzyknął zaskoczony chłopiec próbując strzepnąć pyłek z twarzy i nagle poczuł, że z jego ciałem dzieje się cos dziwnego. W jednej sekundzie złoty pyłek otoczył oboje dzieci, wykonując świetliste kręgi wokół ich ciał . Obie postacie dzieci uniosły się do góry, lewitując w powietrzu.
- Nie bój się, nauczę Cię latać – Yriane wykonała płynny ruch małymi ramionami w powietrzu. Jej ciało zawirowało i uniosło się jeszcze wyżej. Skierowała się w stronę otwartego okna, przez które płynnie przeleciała.
Ahri wykonał podobny ruch w stronę okna i oboje szybowali już wysoko nad koronami drzew.
- pomożesz mi odnaleźć jednorożca i oswoić go? – zapytała wykonując w locie półobrót.

http://img11.imageshack.us/img11/7122/yanda.jpg

Offline

 

#5 2009-09-03 20:25:47

Ahrimann

Administrator

Zarejestrowany: 2009-08-31
Posty: 6
Punktów :   

Re: Prolog

Jednorożca? U nas ich nie ma, nigdy żadnego nie widziałem. Jestem wykończony tym całym dniem a ty chcesz jeszcze żebyśmy ganiali za koniem z doczepionym na czole rogiem? Powiedział Ahri- ale to latanie.... fajne jest. Ahri zawirował i wykonał beczkę, zakrzyknął radośnie  ale manewr nie do końca mu wyszedł. Wleciał między drzewa i zachaczył o korone jednego z nich. Starał się strzepnąć liście, uśmiechnął się znowu i poszybował w górę, Yria szukała wzrokiem mrocznego elfa rozglądając się na boki, chlopiec nagle pojawił się tuż przed elfką lecąc tyłem i patrząc z zadziornym usmiechem na jej zaskoczoną buźkę.
-Umiesz tak?zapytał-ale zabawa! Czy ten pyłek długo działa? Nagle Ahri poczuł że spada, pyłek tracił swoją
moc i chłopiec złapał się szybko ręki dziewczynki.
-Trzymaj się, mam jezcze tego pylku ale musimy wylądować na zie... Elfka pisnęła i oboje spadli na korone drzewa.
Ahri ocknął się po chwili i poczuł trawe na twarzy, podniósł się na rekach i rozejrzał. Nigdzie nie było elfki
-Tutaj jestem, na drzewie
Mroczny elf spojrzał w górę i zobaczył złotowłosą wiszącą na gałęzi, podbiegł szybko i krzyknął
-Użyj tego pyłku! Szybko zanim spadniesz.
-Nie dosięgne go, spróbuje się podciągnąć. Elfka zaparła sie i sprobowała wspiąć na gałąż, podciągnęla sie i opadła oddychając cięzko- Nie dam rady. Idź po pomoc! szybko, długo nie wytrzymam!
"Ale gdzie my jesteśmy, nikt mnie nie usłyszy... jest tylko jedno wyjscie"chłopiec stanął pod elfką
-Musisz skoczyć!
-Oszalałeś? Odkrzyknęła Yria kiedy powoli zaczynała się zsuwać
-Skacz, złapie Cię, no już! Przecież już raz Cię ocaliłem prawda? zaufaj mi
-No dobrze- pomyślała dziewczynka. Chłopiec wyciągnął ręce w górę i szepnął zaklęcie którego nauczył go ojciec."Spadnie wolniej" pomyślał "ale i tak zaboli". Yria puściła się gałęzi i wrzasnęła krótko, upadła na mrocznego elfa przewracając go na trawę. Wstała i pomogła mu sie podnieść
-Cała jesteś?Zapytał i kolejny  raz  otrzepał swoje ubranie 
-Tak, dziękuje, a z tobą wszystko w porządku?zapytała drżącym glosikiem
-Niech to, rozerwałem nową koszulę, Ojciec mnie zabije, albo powiesi nad przepaścią... Tak, ze mną w porządku, mogłaś uprzedzić że ten pyłek może stracić swoje działanie tak nagle. Możemy leciec dalej?
Zapytał Ahri nie przestając patrzeć na złotowłosą elfkę.

Offline

 

#6 2009-09-17 00:49:55

Yriane

Moderator

Zarejestrowany: 2009-08-31
Posty: 5
Punktów :   

Re: Prolog

Yriane odwzajemniła spojrzenie Ahrie-go. Wtopiła wzrok w twarz mrocznego elfa, przyglądając się jego charakterystycznym ostrym rysom, symetrycznym  łukom czarnych brwi wykończonych małym zgrubieniem, rzeźbionym niczym relief nad portalem bram miasta Montt, którą widziała będąc niegdyś z matką w mieście mrocznych elfów. Jego przenikliwe spojrzenie niezwykłych źrenic otoczonych dwubarwnymi tęczówkami zahipnotyzowało ją. Nagle twarz mrocznego elfa rozmyła się w przeźroczystości, a w zakamarkach wspomnień małej Yriane ukazał się obraz  strzelistych misternie rzeźbionych wież sięgających chmur, które rozświetlał blask fioletu i purpury. Rzędy falujących arkad połączonych smukłymi kolumnami, niczym trzymające się za ręce tańczące mistyczne boginie, tworzyły majestatyczne cienie na rozległym placu tego niezwykłego miasta.
-Yriane – nagle usłyszała szept chłopca, który próbując przytrzymać się jej ramion,
osunął się na ziemię. Elfka szybko nachyliła się nad nim, trzymając jego dłoń, lecz w jednej sekundzie chłopiec stracił przytomność. Dopiero w tej chwili dostrzegła krople krwi w miejscu rozdartej koszuli na klatce piersiowej chłopca. Delikatnym ruchem dłoni odchyliła na bok fragment czarnej tkaniny odsłaniając krwawiącą ranę. Elfka uniosła swoje małe ramiona do góry wykonując półkoliste ruchy , jakby chciała złapać jakąś niewidzialną istotę.
– Musi mi się udać- Przymknęła oczy skupiając wszystkie zmysły swojej elfickiej
postaci jednocześnie przywołując magiczne siły największej kapłanki Marei.
Od niepamiętnych czasów, elfy potrafiły wykorzystywać swoją wrodzoną moc.
Moc uzdrawiania. Jednakże ta wspaniała siła elfów z każdym jej wykorzystaniem,
ku ratowaniu innych, mocno osłabiała ich samych, pozbawiając na długo życiowej energii.
Elficka starszyzna ostrzegała, iż nadużywanie magii uzdrawiania dla niedoświadczonego elfa może być nawet katastrofalne w skutkach, jeżeli w odpowiednim momencie nie spożyje on
eliksiru z nektaru kwiatów mirtri, unoszących się nad magicznymi źródłami . Mała Yriane pobierająca nauki u Mistrza Valdoriusa, wielokrotnie słyszała opowieści o zanurzaniu ciała osłabionego elfa w  źródłach mirtri , których strzegła najwyższa straż królowej Elfów.

Yriane w skupieniu powolnym ruchem zbliżyła dłonie do klatki piersiowej  chłopca,
który w gorączce wypowiadał jakieś niezrozumiałe słowa w języku mrocznych elfów.
Spod jej smukłych, drobnych palców wystrzeliły oślepiającym blaskiem smugi blado-żółtego światła. Niezwykła moc czaru uzdrawiania sprawiła, że cała przyroda wokół zawirowała niewidzialną siłą. Nagle elfka poczuła drżenie swojego ciała, które bezwładnie osunęło się na miękką połać mchu.  Resztkami świadomości ujrzała jak powoli oczy chłopca otwierają się....

Offline

 

#7 2009-10-13 11:08:24

Ahrimann

Administrator

Zarejestrowany: 2009-08-31
Posty: 6
Punktów :   

Re: Prolog

Chlopiec podniósł się z ziemi i spojrzał na leżącą bez przytomności elfkę. Zastanowił się chwilę i szybko spojrzał w miejsce gdzie jego koszula sie rozdarła, dostrzegł tylko zaschniętą krew i zasklepioną szramę która juz zaczęła się goić. Podszedł do elfki, przykucnął obok niej, oddychała sokojnie więc żyła.
-Dlaczego? dlaczego ryzykowałaś swoje zycie dla mnie?próbując obudzić dziewczynkę, słyszysz mnie? Yriane! chłopiec przestał i usiadł obok. -Nie mozemy tu zostać. Ehh znowu będą kłopoty, mogę się tylko domyślać jak zła będzie jej matka i mistrz Valdorius. Mroczny elf rozejrzał się ale nie dostrzegł żadnych punktów orientacyjnych, drzewa zasłaniają wszystko. "Nie wyczuwam nawet najbliższego bindstonu" Pochylił się znowu nad dziewczynką
-W co ty nas wpakowałaś Yrianko, teraz nie wiemy gdzie jesteśmy, nie mamy jedzenia ani schronienia
Dziewczynka poruszyła się ale nie odzyskała przytomności- No tak to zaklęcie nadwyrężylo jej manę. "A wystarczyłoby znaleść jednego ptaka na gałęzi, trafiłbym go z pewnością leżąc na ziemi i dzięki niemu zasklepiłbym ranę' myslał Ahri
A teraz będe musiał nieść ciebie jak tobołek. uśmiechnąl się złośliwie i podniosł dziewczynkę
uhhh w takich chwilach żałuje że nie jestem giantem. Zacząl powoli iść z elfką na ręku w kierunku z którego przylecieli.
-Aleś ty ciężka, jak worek kryształów z nerkhantu. Ahri szedł wolno uważając na wystające korzenie i gałęzie, spoglądał na korony drzew wysoko nad nimi zasłaniające niebo, ptaki spiewały ale nie widział ich ...z żadnego nie mógł wyssać energii życiowej by odzyskać pełnie sił. Nagle uslyszał pisk, obrócił się i poszedł w stronę skąd dobiegał. Przeszedł przez krzaki i dostrzegł zająca szamoczacego się w sidłach.
-To jednak mój szczęśliwy dzień. Delikatnie położył elfkę na ziemi i podszedł do zwierzątka, zając spojrzał na niego i rozpaczliwie próbowal się uwolnić. Mroczny elf kucnąl przy nim i wyciągnął rece.
-Nie bój się mały, nic Ci nie zrobie. zlapał zająca za uszy a drugą reką  przewrócił go na ziemie. Pogłaskał niespokojnie oddychającego zwierzaka a w następnej chwili jego twarz z uśmiechnętej zmieniła się nagle w ponurą i mroczną, ledwo widoczne fioletowe wstęgi energii pełgały po jego dloni kiedy wysysał życie z zająca
-Ahh czuje jak wracają mi siły, może wystarczy mi jej do uratowania nas obojga. Zając zwolnil oddech, przestal się szamotać, jego życie powoli przygasało. Kiedy ledwie się już tliło Ahri cofnął reke.
-Wystarczy, nie chce cię zabić mój maly przyjacielu. Sięgnął do sideł i zdjął pętle z nogi szaraka. -Nie mogę cię tu zostawić mały, będziesz zbyt łatwym łupem dla wila lub lisa. Tylko co ja z tobą zrobie.... już wiem. Ahri ponownie podniósl dziewczynkę , zając leżał zwinięty na jej bruchu.
-Jestem genialny... po chwili ponownie ruszył w kierunku miasta elfów.
Szedł tak kilka godzin, a las ciemniał. Niebo zmieniło kolor na pomarańczowe by zacząć gasnąć i stygnąć. wszedł na mała polankę, leżała na niej zpróchniala kłoda i kilka kamieni ułożonych w koło. Ahri zawahal się i rozejrzał uwaznie, niekogo nie dostrzegł ani nie uslyszał.
-Swietnie, jestem wykonczony, zatrzymamy się tutaj na noc. Położył dziewczynkę na trawie i oparł o kłodę.
-Czy ty specjalnie udajesz nieprzytomna żebym ja musial niesc Cię na rekach? uśmiechnąl się zadziornie do nieprzytomnej dziewczynki. Wstał i odłamał trochę kory. zacząl układac ja w kole z kamieni, kiedy zebral się już maly stosik przyłożył do nego obie dlonie i wyszeptal słowa zaklęcia.
Kora zaczęła dymić ale nie zapaliła się.
-Niech to szlag, mam mniej sił niż myślałem.
-Może ci pomoć? zaświergotał głos za jego plecami
-Obrócił się szybko a Yrianka patrzyła na niego uśmiechnięta trzymając na rękach i głaszcząc zajączka.
-Patrzył tak chwilę na nią i uśmiechnął ledwo zauwazalnie
-Dziękuje że mnie wyleczyłaś, ta rana mogła być groźna, jestem twoim dłużnikiem.
Dziewczynka zarumieniła się
-Nie ma za co, niezbyt wyszlo mi to zaklęcie, nie powinnam była stracić przytomności.
-Nie powinnaś? tak, musiałem nieść cię przez caly las. Gdyby nie ten mały przyjaciel nie doniósłbym Cię aż tutaj,  ale teraz mamy inne zmartwienie. Podejdź i pomóż mi z tym ogniskiem, robi się coraz zimniej.
http://img444.imageshack.us/img444/3152/nightatforestcopy.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.jinchuurikiteam.pun.pl www.independence.pun.pl www.gra-megaman.pun.pl www.gierkabeyblade.pun.pl www.revoltamu.pun.pl